Wielkanoc po hiszpańsku
Podobnie jak Polska, Hiszpania jest krajem, w którym wśród różnych wyznań, dominującą rolę odgrywa katolicyzm. Wielkanocny okres jest zatem świętowany i traktowany jako wyjątkowy czas. Uroczystości związane z obchodami Zmartwychwstania Pańskiego są przeżywane w całej Hiszpanii i przejawiają się one zwłaszcza w licznych procesjach trwających przez cały Wielki Tydzień (Semana Santa). Pierwsza z nich ma miejsce już w Niedzielę Palmową (Domingo de Ramos). Palemki niesione przez wiernych różnią się jednak nieco od polskich, wykonane są bowiem w całości z liści palmowych, bądź gałązek drzewa oliwnego.
Kolejne dni tygodnia niosą za sobą wiele kościelnych uroczystości oraz procesji, z którymi możemy się zetknąć w każdym hiszpańskim mieście. Największe ich skupisko ma jednak miejsce na południu kraju. Wiele pielgrzymów oraz turystów udaje się do Andaluzji, aby w szczególny sposób przeżyć mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Wiodący prym wiedzie w tym czasie andaluzyjska stolica - Sevilla.
W wyniku świątecznego okresu, Hiszpanie mają dodatkowe dni wolne, rozpoczynające się w zależności od danej wspólnoty autonomicznej w Wielki Czwartek lub w Wielki Piątek i trwające aż do Poniedziałku Wielkanocnego włącznie.
Na Półwyspie Iberyjskim nie spotkamy się z wieloma zwyczajami, do których przywykliśmy w Polsce. Brak jest np. tradycji malowania jajek i święcenia pokarmu, w Lany Poniedziałek zaś nie spotkamy nikogo z wiadrem czy butelką pełną zimnej wody, ponieważ zwyczaj oblewania się po prostu nie istnieje. Na stole nie znajdziemy białej kiełbasy z ćwikłami, ani typowego dla Polaków mazurka.
Jeśli chcemy jednak doszukiwać się zbieżności w wielkanocnych tradycjach obu państw, przychodzi mi do głowy jedno podobieństwo - spożywanie la Mona de Pascua. Jest to typowe ciasto o okrągłym kształcie, w którego sercu zawarte jest ugotowane na twardo jajko. Zazwyczaj jest ono przygotowywane w porcjach dla jednej osoby, tak więc po jego spożyciu każdy uczestnik posiłku bierze jajko, które ukryte było w cieście i uderza nim o czoło osoby, która jest bliska jemu sercu.
Jak mówi hiszpańskie przysłowie - "Donde fueres, haz lo que vieres" (Dokądkolwiek pójdziesz, czyń to co widzisz/co robią inni), tak więc wielkanocny przysmak mam już dawno zaliczony. Jest smaczny, więc gorąco polecam!
Korzystając z okazji życzę wszystkim Wesołych i Zdrowych Świąt Wielkanocnych 2013!
Na Półwyspie Iberyjskim nie spotkamy się z wieloma zwyczajami, do których przywykliśmy w Polsce. Brak jest np. tradycji malowania jajek i święcenia pokarmu, w Lany Poniedziałek zaś nie spotkamy nikogo z wiadrem czy butelką pełną zimnej wody, ponieważ zwyczaj oblewania się po prostu nie istnieje. Na stole nie znajdziemy białej kiełbasy z ćwikłami, ani typowego dla Polaków mazurka.
Jeśli chcemy jednak doszukiwać się zbieżności w wielkanocnych tradycjach obu państw, przychodzi mi do głowy jedno podobieństwo - spożywanie la Mona de Pascua. Jest to typowe ciasto o okrągłym kształcie, w którego sercu zawarte jest ugotowane na twardo jajko. Zazwyczaj jest ono przygotowywane w porcjach dla jednej osoby, tak więc po jego spożyciu każdy uczestnik posiłku bierze jajko, które ukryte było w cieście i uderza nim o czoło osoby, która jest bliska jemu sercu.
Jak mówi hiszpańskie przysłowie - "Donde fueres, haz lo que vieres" (Dokądkolwiek pójdziesz, czyń to co widzisz/co robią inni), tak więc wielkanocny przysmak mam już dawno zaliczony. Jest smaczny, więc gorąco polecam!
Korzystając z okazji życzę wszystkim Wesołych i Zdrowych Świąt Wielkanocnych 2013!