niedziela, 28 kwietnia 2013

Jamón serrano

Tradycyjna szynka hiszpańska


Wspominałem już przy okazji poprzednich artykułów, których tematyka bezpośrednio nawiązywała do kulinariów, iż hiszpańska kuchnia ma wyraźnie inny charakter względem tej, którą tak dobrze znamy. Zapewniam Was jednak, że również na Półwyspie Iberyjskim bogactwo smaków odnaleźć możemy w wielu specjałach i tak jak już wcześniej obiecałem, będziemy je wspólnie odkrywać na łamach tego bloga. Dzisiaj chciałbym przedstawić Wam wyśmienity przysmak, który w hiszpańskiej kuchni jest prawdziwym rarytasem, a zarazem nieodłącznym jej elementem. W kulturze zaś stanowi swego rodzaju symbol.

Jamón serrano [hamon serrano] jest hiszpańską szynką, która powstaje w wyniku długiego procesu solenia, suszenia i dojrzewania, dzięki czemu uzyskuje specjalny aromat oraz oryginalny smak. Procesowi temu poddaje się udźca wieprzowe w całości. Odmianą szynki jest paleta, bądź paletilla, czyli wieprzowa łopatka. Nazwa tego powszechnie znanego produktu wywodzi się od szynki (jamón) oraz gór (sierra). Oznacza zatem nic więcej jak górską szynkę, co jest wynikiem jej wytwarzania wysoko w górach, gdzie niskie temperatury sprzyjają procesowi jej dojrzewania.




Etapy powstawania:

  1. Solenie - surowe mięso wieprzowych udźców oraz łopatek zasypywane jest w soli i pozostawiane w niej na kilka dni. Przyjęto regułę, iż okres trwania tego etapu zależy od masy mięsa, co znaczy, iż na 1 kilogram przypada 1 dzień leżakowania. Proces ten odbywa się w temperaturze 1-5°C oraz przy wilgotności 80-90%.
  2. Równoważenie - pierwszy etap nie sprawi, iż mięso będzie zasolone w równomierny sposób. W tym celu rozpoczyna się kolejny proces, w którym dokonuje się szczegółowej analizy mięsa i jego dosolenia w poszczególnych partiach. Wszystkie czynności uzależnione są od wielu czynników, wśród nich najważniejszą rolę odgrywa jednak grubość warstw tłuszczowych, temperatura oraz wilgoć. Niemniej jednak przyjęło się, iż etap ten trwa od 50 do 90 dni. Początkowa temperatura wynosi  5°C i z biegiem czasu jest ona podwyższana do 16-20°C, po czym szynki przekazywane są do następnego etapu.
  3. Mycie w ciepłej wodzie - kolejnym krokiem jest bardzo dokładne umycie produktu w celu oczyszczenia go z soli. Pierwotnie wykonywało się to ręcznie za pomocą szczotek, lecz proces ten w większości przypadków jest aktualnie zautomatyzowany.
  4. Suszenie - jest to następny etap, który trwa mniej więcej od 6 do 9 miesięcy i odbywa się w temperaturze około 15-20°C. Podczas tego procesu wszystkie części produktu (kość, mięso, tłuszcz) zespajają się ze sobą. W wyniku suszenia, szynka zaczyna osiągać swój wyjątkowy smak i niepowtarzalny aromat.
  5. Dojrzewanie - po wstępnej klasyfikacji dokonanej na podstawie wagi, jakości oraz budowy produktu, szynki umieszczane są w piwnicach, gdzie rozpoczyna się ostatni etap, który zazwyczaj trwa od 6 do 18 miesięcy. Dojrzewanie odbywa się w temperaturze  15-25°C przy wilgotności około 40-65%.
Chcąc zakupić finalny produkt, do dyspozycji mamy kilka jego rodzajów. W zależności od jakości wyhodowanej wieprzowiny oraz długości okresu dojrzewania, powstają szynki o mniejszej, lub większej wartości. Poniżej zamieszczam zestawienie, które zawiera porównanie różnych gatunków jamón serrano.








W zależności od danego gatunku, musimy najpierw odpowiednio przygotować nasze portfele. Wprawdzie znajdziemy w sklepach szynki w cenie 50-60€ za sztukę, lecz są to wyroby o najniższej jakości. Osobiście uważam, iż warto zainwestować kilkadziesiąt EUR więcej, aby móc cieszyć się znakomitym smakiem, aromatem oraz delikatną strukturą szynki. Górna granica cen trudna jest do ustalenia, ale za około 250-300€ możemy zaopatrzyć się w najwyższej jakości produkt, czyli jamón de bellota.


Zakupując szynkę po raz pierwszy, dodatkowo koniecznie musimy pamiętać o zaopatrzeniu się w dwie niezbędne rzeczy:

- jamonero, czyli specjalny stojak, który w stabilny sposób przytrzymuje jamón serrano;
- ostry, cienki i długi nóż (cuchillo), który posłuży nam do krojenia plasterków. Trzeba pamiętać, iż im jest on cieńszy, tym większa jego wartość. Idealnego krojenia szynki można się uczyć latami, lecz pewne jest, iż praktyka czyni mistrza, więc głowa do góry jeśli nie wyjdzie Wam za pierwszym razem.



Jeśli jednak nie zamierzacie dokonywać tego typu inwestycji, mimo wszystko gorąco polecam spróbowanie tego przysmaku. Jest on powszechnie dostępny i można go zakupić w sklepach spożywczych w plasterkach, bądź zamówić jako przystawka (tapa) w większości hiszpańskich barów i restauracji.

środa, 24 kwietnia 2013

"SER", "ESTAR" czy "HAY"?

Podstawy hiszpańskiej gramatyki


Jeszcze zanim zacząłem interesować się Hiszpanią, dochodziły mnie słuchy, iż nauka języka hiszpańskiego wcale nie należy do najtrudniejszych. Na obecną chwilę, mając za sobą kilka lat nauki i codziennej styczności z językiem, mogę spokojnie potwierdzić, iż teoria ta jest jak najbardziej prawdziwa. W porównaniu do skomplikowanej polskiej gramatyki, kastylijski sprawia wrażenie bardziej przyswajalnego i przyjaznego w nauce.
Niemniej jednak, podobnie jak w gramatyce każdego języka obcego, w hiszpańskiej również spotkamy się z różnymi zawiłościami i skomplikowanymi zasadami. Jest ich stosunkowo niewiele, lecz są one na tyle istotne, że bez ich poznania i utrwalenia nie będziemy mogli właściwie posługiwać się hiszpańską mową.

Już na samym początku mojej nauki podrzucono mi "ciężki orzech do zgryzienia" na zachętę. Pisząc "na początku", dosłownie mam na myśli pierwsze zajęcia. Słowo "być" bowiem jest nadrzędnym spośród wszystkich czasowników i nauki jakiegokolwiek języka byśmy się nie podjęli, będzie ono nam towarzyszyć od samego początku. W języku hiszpańskim problem tkwi w tym, że mamy trzy jego rodzaje: SER [ser], ESTAR [estar] oraz HAY [aj] i na początku trudno jest się zdecydować jaką opcję należy wybrać w danym przypadku. Mam nadzieję, iż poniższe wyjaśnienia choćby w niewielkim stopniu pomogą wszystkim zainteresowanym zrozumieć różnice pomiędzy tymi trzema wariantami.

SER
Służy do:
  • podania narodowości, płci;
  • opisania niezmiennych stanów;
  • wskazania stałych cech charakteru oraz wyglądu;
  • wskazania na wykonywany zawód;
  • podania wyznawanej religii;
  • opisania stanu posiadania;
  • wskazania na kolor, kształt oraz właściwości;
  • określenia czasu i daty.

ESTAR
Służy do:
  • opisania przejściowych stanów;
  • wskazania miejsc, w których coś/ktoś się znajduje;
  • podania stanu cywilnego;
  • podania odległości;
  • określenia czasu (w niektórych przypadkach);
  • konstruowania opisów przy użyciu przysłówka.


HAY
Występuje w formie bezosobowej i służy do:
  • konstruowania stwierdzeń, w których podmiot nie jest dokładnie określony;
  • zwrócenia się z zapytaniem o istnienie czegoś;
  • opisywania omawianego miejsca;
  • konstruowania wypowiedzi o abstrakcyjnym charakterze

Z doświadczenia wiem, że wybór właściwego czasownika "być" w danej wypowiedzi nie jest łatwy. Szczególnie w cierpliwość uzbroić się muszą Ci z Was, którzy dopiero rozpoczynają naukę języka hiszpańskiego. Jest to temat trudny, ale zapewniam Was, że do opanowania jak najbardziej możliwy, tak więc głowa do góry! Trzymam kciuki za Wasze powodzenie!


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Cubatas

Hiszpańskie drinki


Jakiegokolwiek tematu związanego z obcą kultura byśmy nie poruszyli, moglibyśmy go podsumować w prosty sposób: "Co kraj, to obyczaj". Różnice pomiędzy poszczególnymi państwami sprawiają, iż poznawanie innych zwyczajów i tradycji staje się jeszcze ciekawsze i atrakcyjniejsze. Przytoczone powyżej powiedzenie między innymi zastosować możemy do zwyczajów spożywania alkoholu podczas hiszpańskich imprez. Oczywiście bez żadnych problemów barman zaserwuje nam 25ml czystego alkoholu, czyli tzw. shota (chupito). Zamówić również możemy piwo (cerveza), zarówno lane, jak i butelkowane. Jednak największą popularnością wśród imprezowych alkoholi cieszą się cubatas.

Słowo to wywodzi się od sformułowania Cuba Libre, czyli mieszanki Rum & Coca-Cola, której korzeni poszukiwać należy na Kubie w pierwszych latach XX wieku. Był to okres, kiedy Coca-Cola zaczęła swoją ekspansję poza granicami Stanów Zjednoczonych i w pierwszej kolejności trafiła między innymi na Kubę, gdzie od razu znalazła zastosowanie w przygotowywaniu drinków. Oryginalnym napojem była miesznaka rumu z colą, limonką oraz lodem.


Słowo zaś cubata powstało w drugiej połowie XX wieku w wyniku zapoczątkowanej przez hiszpańskiego komika Antonio Fraguas de Pablo tendencji kończenia wyrazów przyrostkiem -ata. Z biegiem czasu wyraz przyjął się w potocznym języku i na obecną chwilę oznacza nic innego jak drink składający się z dowolnie wybranego alkoholu z dodatkiem jakiegokolwiek napoju. Cubatas podawane są w wysokich szklankach, do których dołącza się dopasowane do nich kształtem 2-3 kostki lodu (cubitos de hielo).


Odmianą tych popularnych mieszanek alkoholowych jest Cubalitro, czyli cubata podawana w większej Cubalitro, unikamy wielokrotnego przepychania się do baru i marnowania czasu na oczekiwanie. Jak przyjęło się mówić - "raz, a dobrze".
objętości, sięgającej nawet 1 litra. Pomysł serwowania alkoholu w takim formacie narodził się w celu ułatwienia jego sprzedaży i konsumpcji. Zamawiając bowiem jeden drink

Wśród opisywanych mieszanek możemy zażyczyć sobie na cokolwiek mamy ochotę, jednak mając na uwadze korzenie cubatas, poniżej zamieszczam przepis na przygotowanie jednego z moich ulubionych drinków, czyli Ron Preparado:

- 50ml Rumu
- 200ml Coca-Coli
- plasterki pomarańczy oraz cytryny
- laska cynamonu
- ziarna kawy
- brązowy cukier
- kruszony lód

Gorąco zachęcam do spróbowania!
Na pewno nie będziecie żałować!

sobota, 20 kwietnia 2013

Pimientos Rellenos

Tajemnice hiszpańskiej książki kucharskiej


Dzisiaj zaprezentuję przepis na danie, które miałem przyjemność spożywać już wielokrotnie, a po raz pierwszy skosztowałem kilka lat temu, podczas mojego "inauguracyjnego"pobytu w Hiszpanii.

Nazwa Pimientos Rellenos pochodzi od rzeczownika los pimientos - papryki oraz czasownika rellenar - napełniać/wypełniać. W tym wypadku znaczenie jest zatem łatwe do rozszyfrowania, ponieważ mamy do czynienia z Nadziewanymi Paprykami. Na pierwszy rzut oka nie jest to nazwa egzotyczna względem znanego nam polskiego menu, ale sposób przyrządzenia tego dania jest dość interesujący, co sprawia, że przepis może się Wam wydać ciekawy.

Do przygotowania Pimientos Rellenos będziemy potrzebowali (porcja dla 2 osób):
- dwie dużych rozmiarów czerwone papryki;
- jedna średnia cebula;
- 250 gr mielonego mięsa;
- ząbek czosnku;
- 100 gr ryżu;
- 400 gr naturalnego sosu pomidorowego;
- oliwa z oliwek;
- natka pietruszki (opcjonalnie);
- sól.

W pierwszej kolejności odcinamy górną część papryki i dokładnie oczyszczamy zarówno środek warzywa, jak i odseparowaną "przykrywkę". Następnie zewnętrzną stronę dokładnie obsmarowujemy oliwą z oliwek. W ten sposób przygotowane warzywa pozostawiamy na boku i zabieramy się za przyszykowanie pozostałych składników.
Obieramy i szatkujemy cebulę, którą następnie należy zeszklić na rozgrzanej oliwie. Dodajemy do niej mielone mięso, czosnek, natkę pietruszki oraz sól i mieszając czekamy, aż mięso wystarczająco się przesmaży. Gdy wszystko jest gotowe, dodajemy ryż (Uwaga! Ryż nie może być wcześniej gotowany!) i całość mieszamy. Po chwili wlewamy sos pomidorowy i czekamy, aż wsiąknie on nieco w ryż. W ten sposób przyrządzonym wkładem nadziewamy wcześniej przygotowane warzywa. (Uwaga! Nie wypełniamy ich w całości, lecz mniej wiecej w 3/4!)
Nadziane papryki zamykamy odkrojoną wcześniej "przykrywką", układamy je na blasze, którą następnie wstawiamy do rozgrzanego do 200 st. C piekarnika. Czekamy, aż ryż napęcznieje, a skórka papryk zacznie ciemnieć. Jest to oznaka, że potrawa jest już gotowa.


SMACZNEGO!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Hiszpańska Siesta

Poobiedni odpoczynek


Wielokrotnie spotkałem się ze sformułowaniem "Hiszpanie idą na sjestę" użytym w odniesieniu do przerwy obiadowej. Kilka już razy podczas rozmów telefonicznych prowadzonych w godzinach popołudniowych z Polakami usłyszałem: "No tak, przecież Hiszpanie mają teraz sjestę".

Niestety pojęcie siesta jest mylnie rozumiana przez część obcokrajowców. Faktem jest, że Hiszpanie, podobnie jak mieszkańcy innych krajów śródziemnomorskich, we wczesnych godzinach popołudniowych przerywają pracę, zamykają swoje firmy i udają się na obiad (la comida). Przerwa w obowiązkach trwa zazwyczaj dwie godziny: od 13:00 do 15:00, bądź od 14:00 do 16:00, w zależności od  danego regionu. Po tym czasie wszyscy wracają do swoich obowiązków, które wcześniej zostały przerwane.

Cały okres przerwy na główny posiłek dnia nie może jednak być nazwany sjestą, ponieważ pojęcie to odnosi się jedynie do krótkiej drzemki, która następuje po zakończonym obiedzie. Powszechnie uważa się, iż idealna siesta powinna trwać od 20 do 30 minut. Tak jak pisałem wyżej, obiadowa przerwa trwa jedynie dwie godziny, tak więc w ciągu tygodnia nie zawsze jest wystarczająco czasu, aby pozwolić sobie na taki luksus.
Trzeba jednak przyznać, że zwyczaj ten jest w Hiszpanii mocno respektowany, co w znaczący sposób odczuwa się zwłaszcza w dni wolne od pracy. Po obiedzie wszędzie zapada "cisza jak makiem zasiał", w oknach pospuszczane są rolety, na ulicach zaś spotkamy się z minimalnym ruchem, co oznaczać może tylko jedno - nasyceni Hiszpanie odpoczywają.

Osobiście przyznam, że zwyczaj ten przypadł mi do gustu. W wyniku braku czasu nie zawsze mogę sobie pozwolić na tego typu odpoczynek, lecz jeśli jest tylko szansa, korzystam z danego mi momentu i udaję się na poobiednią sjestę, która jest znakomitym regeneratorem sił.
Musimy mieć na uwadze, iż znaczną część roku Półwysep Iberyjski objęty jest upałami. W popołudniowych godzinach promienie słoneczne dają o sobie znać w silny sposób, co w połączeniu z przed chwilą przyjętym posiłkiem powoduje, iż organizm staje się ospały i domaga się choćby półgodzinnego odpoczynku.

Czy zwyczaj sjesty ma szansę kiedykolwiek zagościć w Polsce? Pytanie pozostawiam pod dyskusję. Podejrzewam, że koncepcja ta miałaby zarazem swoich zwolenników, jak i przeciwników. Trzeba bowiem pamiętać, że śródziemnomorski system pracy i odpoczynku oprócz przyjemnych momentów niesie za sobą w konsekwencji wydłużony dzień pracy. Przeciętny Hiszpan kończy go bowiem w godzinach 19:00-20:00, co zapewne nie dla każdego Polaka byłoby powodem do radości.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Hiszpański Parchís

Poobiednia rozrywka


W opublikowanym niedawno artykule dotyczącym powszechnie znanego zwyczaju botellón, wspomniałem między innymi o hiszpańskiej skłonności do spędzania wolnego czasu w gronie rodzinnym, bądź ze znajomymi. Cecha ta przejawia się oczywiście na wiele różnych sposobów, pośród których odnaleźć możemy zamiłowanie do całego szeregu gier i zabaw. Jest tego całkiem sporo, tak więc podobnie jak w przypadku innych tematów, dział poświęcony rozrywce pozwolę sobie rozpocząć od czegoś, co poznałem na początku mojej hiszpańskiej przygody.

Parchís [parczis] jest grą planszową, która w XVI wieku narodziła się w Indii. W oryginalnej wersji przeznaczona jest dla maksymalnie 4 osób. Jej popularność jednak wymusiła stworzenie wersji dla 6, bądź 8 graczy. Parchís do złudzenia przypomina znanego nam doskonale "Chińczyka". Jest jednak kilka różnic, które sprawiają, że opisywana gra jest o wiele bardziej atrakcyjna.  Różnice te powodują bowiem, iż gracz niejednokrotnie musi wykazać się sprytem i zastosować odpowiednią taktykę. A cel jest jeden - dysponując 4 pionkami (cuatro fichas) tego samego koloru należy możliwie najszybciej okrążyć nimi planszę i wyeliminowując kolejno przeciwników ulokować swoje pionki "w domku".

Każdy z graczy dysponuje również kostką (dado), która przy użyciu małego kubeczka (cubilete) jest potrząsana i wyrzucana na planszę. Wytycza ona rytm grze i zezwala na podjęcie danego rodzaju ruchu.

Zasady Parchís:
Na początku rozgrywki wszyscy gracze w tym samym czasie wyrzucają swoje kości na planszę. Ten, kto odsłoni najwyższą wartość, rozpoczyna rozgrywkę. W przypadku pierwszego ruchu mamy prawo wystawić pionek niezależnie od wyrzuconej wartości. Od tego jednak momentu każde wyjście z domku jest możliwe jedynie w przypadku wyrzucenia wartości "5". Silną pozycję ma również "6", bowiem zezwala nam ona na powtórne rzucenie kością. Przywilej taki ma jednak swoje granice. W przypadku wyrzucenia pod rząd trzech "szóstek" pionek znajdujący się najbliżej mety, powraca na początek gry. Jeśli wszystkie pionki gracza znajdują się poza polem startowym, najwyższa wartość liczona jest podwójnie, tak więc zamiast "6" poruszamy się "12".
Zbicie przeciwnika daje nam dodatkowe "20" ruchów do policzenia. Wejście do domku i ulokowanie swojego pionka na mecie daje nam manewr w postaci "10" posunięć.
Na planszy znajdują się specjalne pola oznaczone kółkiem, w których zbijanie przeciwnika jest zabronione, tak więc istnieje możliwość, iż dwa odrębne kolory stoją obok siebie bez żadnych konsekwencji.
Może również zaistnieć sytuacja, iż gracz ulokuje dwa spośród swoich pionków na jakimkolwiek polu planszy. W takim wypadku powstaje blokada, której żaden z pozostałych graczy nie może przekroczyć, dopóki gracz który ją utworzył nie zechce jej otworzyć. Może to nastąpić z jego dobrej woli przy okazji każdej jego kolejki, bądź obligatoryjnie jeśli wyrzuci "szóstkę".

Wiem, że w czasach mocno zaawansowanych gier, Parchís nie wzbudzi w Was wielu ekstremalnie pozytywnych emocji. Zdaję sobie sprawę, iż po przeczytaniu tego artykułu nie rzucicie w kąt komputerów czy konsol i polecicie od razu do sklepu zaopatrzyć się w opisywaną grę. Wiem, że taki efekt jest niemożliwy do uzyskania, ale chcę żebyście pamiętali, że zamiast siedzieć samemu w domu, czasami warto powrócić do tradycyjnych rozrywek i spędzić kilka fajnych chwil wśród znajomych.

Ja jedynie dodam od siebie, że w Parchís zawsze gram przy dobrym likierku i z dodatkowym mobilizatorem w postaci drobnej gotówki w ramach zakładu, co sprawia, iż gra staje się jeszcze bardziej urozmaicona.

Pozdrawiam i zachęcam do spróbowania!

niedziela, 14 kwietnia 2013

Egzaminy DELE

Język hiszpański dla obcokrajowców


Zabierając się za naukę języka obcego, za końcowy cel niejednokrotnie obieramy siebie zdanie egzaminu poświadczającego nasze umiejętności posługiwania się nim. Dla wielu z nas jest to dodatkowa mobilizacja w studiowaniu. Taki sposób postrzegania tematu sprawia, iż egzamin ten staje się nie tylko celem, lecz po prostu kolejnym narzędziem w nauce. Jesteśmy bowiem dodatkowo mobilizowani perspektywą końcowego testu, więc uczymy się znacznie więcej i solidniej. A jeśli dodatkowo pojawia się w perspektywie możliwość otrzymania poświadczenia naszych umiejętności, myślę zatem, że każda osoba ucząca się języka obcego, prędzej czy później powinna pomyśleć o takiej formie sprawdzenia siebie samego.


W przypadku języka hiszpańskiego opracowane zostały egzaminy DELE. Skrót ten pochodzi od nazwy Diploma de Español como Lengua Extranjera, co w dokładnym tłumaczeniu oznacza Dyplom z Hiszpańskiego jako Języka Obcego. Jest to jedyny egzamin o charakterze międzynarodowym, który w oficjalny sposób poświadcza znajomość języka hiszpańskiego wśród obcokrajowców.



Organizatorem tych egzaminów w Polsce jest Instytut Cervantesa (Instituto Cervantes), którego dwie najważniejsze siedziby znajdują się w Warszawie oraz Krakowie. Siatka ośrodków egzaminacyjnych pokrywa jednak niemal całą Polskę, w związku z czym podejście do egzaminu jest możliwe w większych miastach na terenie całego kraju.

Odnoszę wrażenie, że egzaminy DELE z roku na rok przybierają na ważności, a zainteresowanych ich zdawaniem ciągle przybywa. Wyrazem tego może być fakt, iż jeszcze kilka lat temu nie mieliśmy dostępnej aż tak szerokiej gamy dyplomów, jak na obecną chwilę. Dzisiaj mamy bowiem możliwość ich zdawania na wszystkich poziomach:
  • Diploma A1
  • Diploma A2
  • Diploma B1 (Inicial)
  • Diploma B2 (Intermedio)
  • Diploma C1
  • Diploma C2 (Superior)

Egazminy DELE odbywają się dwa razy w roku, w maju oraz listopadzie. Składają się one z kilku najważniejszych części:
  1. Rozumienie tekstu.
  2. Redagowanie tekstu.
  3. Rozumienie ze słuchu.
  4. Gramatyka oraz słownictwo.
  5. Rozmowa.

Wszystkich zainteresowanych iberystyką zachęcam do próbowania swoich sił!
Więcej informacji możecie znaleźć na oficjalnej stornie Instytutu Cervantesa w Polsce.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Muzeum Thyssen-Bornemisza

Atrakcje Madrytu


Przy okazji ostatniej wizyty w hiszpańskiej stolicy sporą część czasu zarezerwowaną miałem na zwiedzanie obiektów sztuki i kultury. Cieszę się bardzo z faktu, iż na sam koniec pobytu udało się wygospodarować jeszcze kilka godzin i wykorzystać je na odwiedzenie jednego z najważniejszych hiszpańskich muzeów - Museo Thyssen-Bornemisza. Pozytywne wrażenia jakie wyniosłem z tej wizyty skłaniają mnie do opisania w kilku słowach najistotniejszych faktów dotyczących tego godnego uwagi miejsca.

Muzeum mieści się w neoklasycznym pałacu Palacio de Villahermosa przy ulicy Paseo del Prado 8. Miejsce to wchodzi w skład tzw. Złotego Trójkąta Sztuki (Triángulo del Arte lub Triángulo de Oro), który jest grupą trzech najważniejszych madryckich muzeów: Museo del Prado, Museo Thyssen-Bornemisza oraz Museo Reina Sofía .


Mieszczący się w nim bogaty zbiór dzieł sztuki pochodzi z prywatnej kolekcji niemiecko-węgierskiej rodziny magnatów przemysłowych. Jej gromadzenie rozpoczął w 1920 roku baron Heinrich Thyssen-Bornemisza. Na obecną chwilę uważa się, iż po brytyjskiej kolekcji rodziny królewskiej, Galeria Thyssen jest największym prywatnym zbiorem dzieł sztuki na świecie (ponad 700 malowideł).

Muzeum skupia malarstwo niemal wszystkich kierunków artystycznych, począwszy od średniowiecza, aż po współczesność. Cała ekspozycja rozmieszczona jest chronologicznie na trzech poziomach budynku. Zwiedzanie rozpoczyna się od najwyższego piętra, gdzie znajdują się najstarsze prace.

Do najbardziej cennych i znanych należą dzieła takich twórców jak: El Greco, Velázquez, Goya, Van Gogh, Memling, Caravaggio, Rembrandt, Monet, Picasso oraz wielu innych.

W ciągu roku kilkukrotnie organizowane są wystawy o charakterze tymczasowym. Miałem ogromne szczęście, ponieważ podczas mojego marcowego pobytu w hiszpańskiej stolicy muzeum wystawiało malowidła impresjonistów, tak więc mogłem nacieszyć oko dziełami najbardziej ulubionego przeze mnie kierunku w malarstwie. Dla zainteresowanych dodam jedynie, iż wystawa ta potrwa do 12 maja 2013 roku.

Więcej informacji dotyczących Museo Thyssen-Bornemisza  możecie znaleźć na poniższej stronie internetowej:
http://www.museothyssen.org

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Hiszpańska Korrida

Corrida de toros


Tematem równie ważnym co kontrowersyjnym jest w Hiszpanii powszechnie znana tradycja korridy. Znaczenie sformułowania corrida de toros pochodzi od słowa correr - biegać oraz toro - byk. Spektakl jest rytualną walką  toreadora (torero, matador de toros) z bykiem i ma on miejsce na plaza de toros - placu byków. Źródła nie są zgodne w temacie pochodzenia tego zwyczaju, choć jego korzeni najczęściej upatruje się w kulturze grecko-rzymskiej. Niemniej jednak za pierwszą udokumentowaną hiszpańską korridę uważana jest ta, która odbyła się w 1133 roku na cześć króla Alfonsa VIII.

Tradycyjna korrida składa się z kilku ważnych etapów. W pierwszej kolejności na arenę wypuszczany jest byk, który następnie podniecany jest do walki przez kapeadora (capeador) czerwoną, bądź różowo-żółtą płachtą (capa). Po etapie rozdrażnienia zwierzęcia swoją rolę ma do odegrania jeździec na koniu (picador), którego celem jest wbicie lancy zakończonej specjalną końcówką (puya) w garb tłuszczu na karku byka. Od tego momentu następuje powolny proces utraty sił byka. W następnej kolejności na arenę wkracza pieszy (banderillero), zadaniem którego jest wbicie w to samo miejsce krótkich włóczni (banderilla) zakończonych kolorowymi wstążkami, które w dodatkowy sposób rozdrażniają byka. Dotychczasowo podjęte zabiegi mają na celu osłabienie mięśni karku zwierzęcia i spowodowanie aby trzymał on głowę nisko, a jej ruchy były ograniczone. W następnym etapie do zmęczonego byka wychodzi zabójca (matador), który wodząc go wyszukuje odpowiedniego momentu aby we właściwy punkt na jego karku wbić specjalną szablę (estoque) w celu przerwania rdzenia kręgowego zwierzęcia, po czym następuje jego śmierć. Jeśli zabójcy uda się dokonać tego czynu za pierwszym razem nagradzany jest on gromkimi brawami i w nagrodę może odciąć dla siebie ucho zwierzęcia jako trofeum. W niektórych wypadkach ma również prawo zachowania ogona byka, co jest wyrazem wielkiego uznania publiki dla jego wyczynu. Martwe zwierzę przykrywane jest płachtą i odciągane poza scenę przez muły, bądź osły.

Protest w Bilbao
Korrida jest w Hiszpanii tematem bardzo kontrowersyjnym, wywołującym wiele emocji. Jedni opowiadają się za jej utrzymaniem, inni zaś robią wszystko co możliwe, aby z nią raz na zawsze skończyć. Argumentem tych pierwszych jest fakt, iż wśród wszystkich zwierząt hodowlanych byki przygotowywane na potrzeby korridy wiodą życie w luksusowych wręcz warunkach, pasąc się na najlepszych łąkach Hiszpanii. Drudzy zaś koncentrują się na ostatnim etapie życia zwierząt, które umierają w bólu i męczarniach. Twierdzą bowiem, iż jest to sadyzm i barbarzyństwo w czystej postaci. Walka pomiędzy obiema grupami trwa od bardzo dawna. Mam wrażenie, że póki co znaczącą przewagę mają tradycjonaliści, korrida bowiem jest popularna w większej części Hiszpanii. Liczne protesty jednak przynoszą powoli zamierzone skutki. Jednym z przełomowych momentów w walce przeciw korridzie było uchwalenie zakazu jej organizowania w północno-wschodniej części Hiszpanii. Parlament kataloński przegłosował jej zniesienie z dniem 1 stycznia 2012 roku. Jest to pierwsza tego typu uchwała na kontynentalnej części Hiszpanii. Wcześniej, w 1991 roku zakaz te wprowadzony został również na Wyspach Kanaryjskich.

Na koniec proponuję materiał dla ludzi o mocnych nerwach przedstawiający ostatnie chwile życia byków na arenie. Tym samym zachęcam do refleksji w temacie hiszpańskiej korridy i do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Osobiście mam ogromną nadzieję, iż dożyjemy momentu kiedy sadystyczne metody męczenia tych pięknych zwierząt raz na zawsze pójdą w niepamięć.

piątek, 5 kwietnia 2013

Hiszpański Botellón

¡Arriba, abajo, al cento, pa' dentro!


Podobnie jak młodzi Polacy, hiszpańska młodzież również ma zwyczaj organizowania przedimprezowych spotkań, które w Hiszpanii noszą nazwę botellón [botejon]. Terminologia ta jest bardzo prosta w rozszyfrowaniu, nazwa ta bowiem wywodzi od słowa botella, czyli butelka, bez której oczywiście tego typu spotkanie nie miałoby najmniejszego sensu.

Before party mają tutaj jednak nieco inny wydźwięk niż spotkania, do których przywykliśmy. Nie są one bowiem posiadówką przy dwóch piwkach, lecz prawdziwą imprezą, do której Hiszpanie odpowiednio wcześniej solidnie się przygotowują. Zazwyczaj odpowiedzialna za zaopatrzenie garstka osób wybiera się do supermarketu i w imieniu całej grupy kupuje alkohol, napoje, lód do drinków, plastikowe kubki, itp.

Botellón zazwyczaj organizowany jest w miejscach publicznych, takich jak parki, skwery, parkingi czy plaże i  mam wrażenie, że spotykający się, oprócz wyśmienitej zabawy, wyznają jedną zasadniczą regułę "im głośnie, tym lepiej".

Trzeba przyznać, że Hiszpanie wprost uwielbiają spędzać wolny czas w gronie znajomych. Na każdym kroku widać, jak bardzo wykorzystują wszelkie okazje aby spotkać się z przyjaciółmi. Botellón jest tego po prostu kolejnym przykładem.

Niestety nie wszystko wygląda tak kolorowo. Efekty dobrej zabawy są bowiem widoczne na następny dzień, kiedy służby porządkowe muszą uprzątnąć pozostawiony bałagan.


Pomimo efektów ubocznych, zwyczaj organizowania tego typu spotkań jest na tyle mocno zakorzeniony w hiszpańskiej tradycji before party, że trudno go będzie wyprzeć innymi przyzwyczajeniami, tak więc "Keep calm and botellón".