Hiszpański ostrzyciel noży
"El afilador" 1808-1812 Francisco de Goya |
Bardzo ciekawym zjawiskiem występującym w Hiszpanii jest wykonywanie zawodu mającego na celu profesjonalne ostrzenie noży, nożyczek, bądź innych narzędzi przeznaczonych do cięcia. Osoba, która w ten właśnie sposób zdecydowała się zarabiać na życie to afilador, czyli ostrzyciel. Pojęcie to wywodzi się bowiem od bezokolicznika afilar, który oznacza nic więcej jak ostrzyć. Jest to zajęcie, które ma za sobą kilkuwiekową ciągłość i w związku z powyższym aktualnie przyjęty sposób jego wykonywania jest mocno związany z tradycją.
Pierwotnie los afiladores wykonywali swoją pracę bezpośrednio na świeżym powietrzu, wędrując od ulicy do ulicy z kolistym kamieniem do ostrzenia. O swojej obecności zaś oznajmiali posługując się specjalnym instrumentem, który będąc swego rodzaju fletem wydobywał z siebie specyficzne melodie.
Z biegiem czasu zaczęto jednak unowocześniać nieco wykonywanie tego tradycyjnego zawodu. W drugiej połowie XX wieku powszechnym stało się używanie rowerów oraz motocykli, które wykorzystywano zarówno w celu przemieszczania się z miejsca na miejsce, jak również wyposażono w specjalne osełki służące do ostrzenia.
Na obecną chwilę istnieje wiele warsztatów o charakterze niemobilnym, które oferując opisywane usługi, przy okazji czerpią zyski ze sprzedaży ostrych przedmiotów codziennego użytku. Niemniej jednak zakorzenionych zwyczajów nie jest łatwo się wyzbyć, w związku z czym na ulicach hiszpańskich miast w dalszym ciągu spotkać możemy los afiladores wykonujących swoje zajęcie jak tradycja nakazuje oraz informujących o swojej obecności w standardowo przyjęty sposób.
Poniżej zamieszam filmik, który przybliży Wam nieco ideę opisywanego zawodu.
W dalszej zaś kolejności proponuję drugą część, w której zobaczycie w jaki sposób główny bohater zwija swój warsztat i udaje się na podbój kolejnych ulic.
Nie wiem jak Wasze skojarzenia, ale mi na myśl przychodzą dobrze nam znane polskie okrzyki: "Karrrrrrrrtofleeeeee!"
Que sorpresa! Muy buen articulo!
OdpowiedzUsuńLa verdad es que creia que los afiladores solo se encontraban en pueblecitos, pero hace poco vimos uno en pleno centro de Alicante...
Un saludo!
Fajnie ze o tym napisales bo jest na pewno spora ilosc osob, ktore gdy slysza te melodyjki wygrywane na ulicach nie wiedza o co chodzi. W Walencji wielokrotnie slyszalam te organkowe zagrywki afiladores z okna, a przeciez to calkiem spore miasto! Podobno kazdy afilador ma swoja melodyjke, przekazywana z ojca na syna.
OdpowiedzUsuńFajnie, że pielęgnuje się takie tradycje.
OdpowiedzUsuńHola, Robert. Una cosa curiosa que se decía de los afiladores (cuando yo era pequeño) es que la llegada del afilador significaba que iba a hacer viento en uno o dos días. Y recuerdo que solía coincidir el afilador y el viento.
OdpowiedzUsuńNo sé si has comentado esto, pero por si acaso, lo digo. Un saludo a todos y todas.
Gracias a todos por compartir vuestra opinión! Me alegro de que esteis aqui conmigo :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, a ja zapraszam na mój:
OdpowiedzUsuńKurs hiszpańskiego w Szczecinie: www.hiszp-szczecin.ehost.pl
Mnóstwo ciekawych informacji o hiszpańskim, Hiszpanii.